10.11.2014

/przy ósmej tracisz rozum/

Lekarz cicho wystukiwał palcami znany mu rytm zwykłej rockowej piosenki. Z każdym uderzeniem o biurko niecierpliwił się coraz bardziej. Informacja, którą miał do przekazania, nie była dla niego łatwym zadaniem, ale wiedział, że musi to zrobić, bo nie może postąpić inaczej... takie są jego obowiązki.
Stukot obcasów odbijał się od ścian, gdy  Leighton pospiesznie przemierzała korytarz. Jej dłonie spokojnie wisiały wzdłuż ciała, za to oczy tonęły we łzach. Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej, mocnym pchnięciem otworzyła drzwi gabinetu lekarza i weszła do środka. Doktor gestem ręki wskazał by usiadła. Przez dłuższą chwilę zastanawiał się nad sposobem, w jaki powienien powiedzieć złe wieści.
 Anabel za parę dni umrze. Tylko od niej zależy to, ile jeszcze wytrzyma.  Zamilkł, czekając na jakąkolwiek reakcję ze strony Leigh.
Kobieta zaczęła jeszcze bardziej płakać. Wiedziała, że nie bez powodu została wezwana o tak wczesnej porze. Oparła łokcie o kawałek biurka, a następnie zakryła twarz w dłoniach. Jej wszystkie emocje w tej chwili skumulowały się w coś trudnego do opanowania.
 Myślę, że powinna jej pani powiedzieć. Anabel jest mądra, prawdopodobnie już dawno zauważyła, że jej złe samopoczucie nie wynika z niczego. Niech ją pani przygotuje.  Lekarz podstawił pudełko z chusteczkami pod twarz Leighton. Szybko wyjęła pojedynczy materiał i przetarła mokrą od łez twarz. Spokojnym wzrokiem wpatrywała się przed siebie, intensywnie nad czymś myśląc.
 Powinniśmy się już pożegnać?  Łamiącym się głosem wyszeptała kilka wyrazów.
 Ostatnio dawałem jej dwa tygodnie, teraz to może być dzień, dwa, może pięć...
W międzyczasie Ashton powoli wchodził na teren szpitala, z nową niespodzianką przygotowaną dla Anabel. Mała osoba idąca obok niego, była równie podekscytowana, jak on. Spokojny jak dotąd chłopak, szybko zamienił się w zestresowanego, gdy tylko zobaczył zapłakaną matkę Anabel. Niepewnie do niej podszedł, by wraz z towarzyszką usiąść na sąsiadujących krzesłach.
 Ciociu, czemu płaczesz?  Cichy głos dziewczynki dobiegł do uszu Leigh. Ponownie przetarła policzki i spojrzała w jej stronę. Biorąc blondynkę na kolana, mocno ją do siebie przytuliła.
 Rose, kochanie, co tu robisz?
 Mamusia powiedziała, że ten chłopiec zabierze mnie do fajnej osoby, ale jesteś smutna i już nie chcę tu być. — Dziewczynka zatrzymała wypływającą z oka Leigh łzę i znowu się do niej przytuliła.
 Rose, pobawisz się chwilę w tamtym pokoju? — Kobieta wskazała na małe, nudne pomieszczenie, w którym kilka dni temu siedziała Anabel, gdy Ashton trafił do szpitala. Dziewczynka szybko wykonała jej prośbę, przez co Ashton jeszcze bardziej się zestresował. Bał się, że mama Anabel obwini go za wszystko, co wywołało jej płacz i będzie zła, że przyprowadził tu Rose... ale ku jego zdziwieniu tak nie było.
 Mam nadzieję, że jesteś świadomy tego, że moja córka niedługo umrze.  Spojrzała się na niego, wciąż wycierając płynące po policzkach łzy. Chłopak skinął głową, obawiając się cokolwiek powiedzieć.  To się stanie za parę dni.
 Czy... czy w takim razie mógłbym o coś panią prosić?  Powoli zaczął wyjmować z kieszeni zgiętą kartkę. Niepewnie podał ją w stronę Leighton, a ta szybko rozłożyła i przeczytała kilka napisanych słów.
 Co to jest?
 Pierwsze marzenie Anabel... myślę nawet, że najważniejsze.  Pogodny uśmiech chłopaka sprawił, że Leigh nie była już dłużej źle do niego nastawiona.
Ashton szybko wytłumaczył o co chodzi z kartką, starając się powiedzieć jak najwięcej szczegółów. Przyznał się do tego, czego nie powiedział Anabel. By jej pierwsze marzenie mogło się spełnić, był zmuszony zabrać kartkę... właściwie to jeden z jego przyjaciół, a nie on. Przez balon została wzniesiona jedynie koperta.
 Czy mógłbyś... mógłbyś dzisiaj do niej nie iść? Chciałabym spędzić z nią ten dzień. Powiem mamie Rose, że jutro ją tu weźmiesz.
Przez dłuższą chwilę Ashton zastanawiał się nad tą sytuacją. Był świadomy tego, że zawiedzie Anabel, jeśli nie przyjdzie nawet na pięć minut, więc nie mógł jej tego zrobić... nie chciał. Rozglądając się wokół, rozmyślał nad tym co powinien zrobić lub jak zaradzić tej sytuacji. Jednak jego dylemat szybko przestał być problemem, a pomysł, który narodził się w jego głowie, był łatwy do zrealizowania.
 Mam pewną propozycję...
Parę minut później, blondyn powoli wchodził do pokoju Anabel, która automatycznie zbiegła z łóżka i mocno się do niego przytuliła. Chłopak od razu poprosił ją o napisanie kolejnego marzenia, uprzednio mówiąc, że ma dla niej ważną niespodziankę. Anabel wykonała jego prośbę i biorąc otrzymane w prezencie długopis i kartkę, napisała to, co pierwsze wpadło jej do głowy.
Chciałabym umrzeć mając dwanaście lat.
Ashton zakrył oczy Anabel białym materiałem. W tym samym czasie do pokoju weszła mama dziewczynki. Usiadła na łóżku, starając się zrobić to najciszej jak umiała. Ashton pokazał jej kartkę z kolejnym marzeniem, a potem włożył ją do koperty i przygotował się do opuszczenia pokoju.
 Za pięć minut przy oknie  krzyknął, gdy zauważył, że Anabel zaczyna ściągać materiał z oczu. Z wesołej dziewczynki w jednej chwili zamieniła się w smutną, gdy wreszcie ujrzała swoją mamę.
 Kochanie, tak mi przykro... będę tu teraz codziennie, obiecuję. Nic nie stanie mi na przeszkodzie.  Kobieta kucnęła obok córki i mocno ją do siebie przytuliła. Anabel niepewnie odwzajemniła ten czyn, obawiając się, że to może się już więcej nie powtórzyć.
 A nowy dzidziuś? — Zapytała, odsuwając się kilka kroków w tył.
 Ty się teraz liczysz.
Anabel podeszła do okna, z którego widziała czekającego już na dole Ashtona. Chłopak poprosił małą Rose, by zaczekała na niego w samochodzie przyjaciela. Nie chciał zdradzać jutrzejszej niespodzianki. Patrząc się wprost na stojącą w oknie dziewczynkę, wypuścił balon z dłoni i zaczął machać. Anabel robiła to samo, do czasu aż wreszcie Ashton zniknął we wnętrzu samochodu.
 Tatuś się mnie boi?  Dziewczynka powoli podeszła do swojej mamy. Usiadła obok niej, intensywnie wpatrując się w jej oczy.
 Boi się, że cię straci.

1 komentarz:

  1. Boże czy tylko ja czytając to płacze? Płacze przy każdym rozdziale... Nie moge znieść tego że ta mała osóbka jest tak podobna do pewnej dziewczynki z mojego życia. Kocham cię za to że piszesz takie dzieła. Jesteś cholernie uzdolniona. Zniecierpliwiona i podekscytowana czekam na następny, piękny rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń