13.01.2015

/wszystko się zmienia/

 Tak wyglądała moja przygoda z Anabel  powiedziałem, gdy wreszcie skończyłem opowiadać całą historię.
Przetarłem łzy, które przed chwilą spłynęły po moich policzkach. To wspomnienie wciąż jest dla mnie bolesne mimo tego, że minęły już dwa miesiące. Przyzwyczaiłem się do codziennych wizyt w szpitalu i sprawiania, że ta młoda dziewczyna śmiała się dzięki mnie. Nieważne, że trwało to niecałe dwa tygodnie. Te dwa tygodnie dla nas obu znaczyły bardzo wiele.
Anabel strasznie mnie zmieniła. Nie jestem już tym samym chłopakiem, którym byłem wcześniej. Nie zależy mi już tylko na alkoholu, imprezach i wyrywaniu kolejnych dziewczyn. Teraz mam dużo ważniejsze priorytety. Dzięki dziewczynce o jasnych oczach, zrozumiałem jak wielki błąd popełniałem. Byłem idiotą, ale teraz na szczęście wszystko jest już inne. Ja jestem inny.
 Ashton, to bardzo urocza opowieść.  Nauczycielka siedząca za biurkiem spojrzała na mnie spod swoich dziwnych okularów.
Zestresowany powróciłem do swojej ławki, by w spokoju przywrócić swój umysł do poprzedniego stanu. Tego, w którym był zanim jeszcze wyszedłem przed klasę. Napotkałem kilka pojedynczych par oczu i słyszałem ciche pochlipywanie dziewczyn. Nie chciałem by ktokolwiek płakał, ale ja płakałem za każdym razem, gdy przypominałem sobie Anabel. I nigdy się tych łez nie wstydziłem.
 Dałaś mi siłę  szepnąłem do zdjęcia, które obecnie spoczywało na mojej ławce.
Mała, uśmiechnięta dziewczynka.
***
 I co na to ludzie z klasy? Jak zareagowali? Ashton, opowiedz mi!  Dziewczęcy krzyk ponownie dobiegł do moich uszu, gdy ledwo przekroczyłem próg tak bardzo znanego mi pokoju. Zaśmiałem się, gdy spojrzałem na bardzo zaciekawioną Charlotte.
 Podobało im się  odpowiedziałem całkiem szczerze, szeroko się przy tym uśmiechając. Podszedłem do dziewczyny, by szybko ją połaskotać i odbiec w drugi kąt pokoju, spodziewając się, że nie pozostanie dłużna.
 Jesteś takim wielkim dzieckiem, Irwin  burknęła, gdy jej zemsta nie doszła do skutku.
Usiadłem na krześle, na którym jeszcze jakiś czas temu siadała Anabel. Dotknąłem małego stolika, przypominając sobie, jak za każdym razem szybko pisała na nim marzenie, a potem podbiegała do okna, by zobaczyć jak zaczyna się spełniać.
 Ona też tęskni. — Poczułem drobne ręce, które oplotły moje ciało. Przyciągnąłem dziewczynę bliżej siebie i mocno ją przytuliłem.
 Charlotte, mam dla ciebie propozycję. — Spojrzałem na nią, a cwaniacki uśmiech sam nasunął się na moją twarz. Brunetka wyraźnie zaczęła się denerwować, co mogłem stwierdzić po drgających powiekach.
 Irwin, nie ma mowy. — Stanowczy ton jej głosu nie sprawił, że zrezygnowałem.
 Dwadzieścia. — Wskazałem na kalendarz.  Przez kolejnych dwadzieścia dni twojego pobytu, kiedy będę tu przychodził, ty będziesz mną, a ja będę Anabel. Będę mógł leżeć i być śmiertelnie chory, a ty będziesz spełniać moje marzenia. A kiedy umrę, odnajdziesz mniej chorego mnie i zaopiekujesz się mną w takim samym stopniu, jak robiłaś to wcześniej.
Charlotte kiwnęła głową, a ja byłem już spokojny, bo wiedziałem, że to pewien proces do regeneracji sił. Nie mogłem wiecznie myśleć o Anabel. Teraz jest Charlotte i ona również mnie potrzebuje. Jestem tu teraz dla niej, mimo że moje serce wciąż jeszcze należy do Anabel.