— Opowiesz mi coś o sobie? — Anabel rozłożyła dłonie wokół głowy i wpatrując się w sufit, w ciszy leżała na łóżku. Przymrużyła oczy, gdy dostrzegła małą, czarną plamkę, która zdecydowanie nie pasowała do reszty.
— Co chcesz wiedzieć? - Ashton spojrzał na nią i zadarł lekko nos do góry. Kilka pojedynczych loków zakrywało jego prawe oko, ale chłopak zbytnio się tym nie przejmował.— Wszystko! — Zaśmiała się, uświadamiając sobie, że tak naprawdę nie wie, co chciałaby wiedzieć o chłopaku, który tak wiele zmienił w jej życiu.
Chciałabym zjeść z Ashtonem kolację.— Wiesz jak mam na imię, wiesz jakich mam przyjaciół. Wiesz też, że gram na gitarze i perkusji i czasem ci śpiewam do snu. Wiesz jak bardzo lubię cię rozśmieszać, gdy zaczynasz bez powodu być smutna i doskonale wiesz, że uwielbiam tu przychodzić, bo jesteś moim uzależnieniem. Co jeszcze chcesz usłyszeć? — Ashton położył się obok Anabel i dokładnie zakrył ją kocem.
— Jaka jest twoja mama? — Dziewczynka przechyliła głowę w stronę Ashtona, by ujrzeć jak powoli uśmiech wkrada się na jego twarz.
— Jest wspaniałym aniołem. Niczym się nie różnicie... oprócz wzrostu. — Oboje się zaśmiali na tą uwagę. Ashton zamyślił się na dłuższą chwilę, by przypomnieć sobie, jak wiele jego mama zrobiła dla niego. Ile rzeczy musiała się wyrzec i ile razy stawiała go ponad siebie.
Anabel powoli wstała z łóżka i podeszła do swojej jedynej, małej — jak wszystko inne w tym pokoju — szafki, w której chowała swoje wszystkie skarby. Zaczęła uparcie czegoś w niej szukać i nie poddała się dopóki nie odnalazła swojego celu. Podeszła do Ashtona z podarunkiem w dłoni.
— Mamusia mi kiedyś powiedziała, że anioły cierpią. Nie chcę, żeby twoja mamusia cierpiała... — Zamilkła na chwilę i spuściła głowę w dół. Ashton wpatrywał się w nią z wyraźnym zainteresowaniem. — Twoja mamusia musi to mieć. — Podała chłopakowi drobny naszyjnik z wisiorkiem, który tak wiele dla niej znaczył.
Posmutniała, kiedy oddawała Ashtonowi swój najdroższy skarb, ale wiedziała, że chce to zrobić. Była tego pewna tak samo mocno, jak tego, że umiera. A skoro ona dłużej nie będzie tego potrzebować, może przekazać go kolejnej osobie, prawda?
— A jak jest z tobą aniele? — Ashton spojrzał w jej szeroko otwarte i smutne oczy. Anabel początkowo lekko się uśmiechnęła, by potem zobaczyć, jak chłopak chowa do kieszeni jej mały kawałek świata.
— Ja też cierpię, ale już niedługo przestanę. — Jej pewny siebie głos brzmiał bardziej jak oznajmienie faktu niż zwyczajna odpowiedź. — Ashton, zastanawiałeś się kiedyś, co się dzieje, gdy już ktoś umrze?
— Malcu... — Zaczął, ale nie wiedział co odpowiedzieć.
Anabel często zadawała pytania, na które Ashton zwyczajnie nie znał odpowiedzi, ale to całkowicie go zaskoczyło. Nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiał i nie wiedział co powinien odpowiedzieć. Nie chciał też, żeby Anabel poczuła się przez jego odpowiedź gorzej. Jego celem było sprawianie uśmiechu na jej małej twarzy, a teraz mógł to tak łatwo zepsuć.
Co powinien odpowiedź? Tak? Nie? Co jeśli Anabel nie odpuści tego tematu? Ashton przecież nie może jej zbywać. Są dla siebie wzajemnym oparciem, ale czasami chłopak tak szybko się poddaje.
— Po śmierci stajemy się innymi ludźmi. Wrócisz do mnie i znowu będziesz tak odważna, by zacząć ze mną rozmawiać. A ja będę czekał i odezwę się do każdej osoby, która przypadkiem coś do mnie powie, z nadzieją, że to jednak ty. Będę czekał tak długo, ile będzie trzeba. I nie musisz się spieszyć. Będę tu, bo nigdzie się nie wybieram, ale jeśli nie będziesz chciała przyjść, zaopiekujesz się drugim dzieckiem swoich rodziców. Nie pozwolisz, żeby było chore lub smutne. Będziesz czuwała nad tym, żeby zawsze było szczęśliwe, tak jak ja i ty, gdy jesteśmy razem.,.
— Jesteś szczęśliwy? — Przerwała mu, by otrzymać tą odpowiedź. Kiedy Ashton kiwnął głową, Anabel promieniała z radości. Jej kolejne życzenie właśnie się spełniło i nie musiała na nie długo czekać.
— Powiedz mi, kim chcesz być w swoim drugim życiu? — Spojrzał na nią, gdy powoli podchodziła do okna. Anabel zaczęła rysować na zaparowanej szybie małe gwiazdki, trawę i dużo drzew. Obraz zniknął zanim jeszcze skończyła go robić.
— Chciałabym być księżniczką, ale ostatecznie mogę być strażnikiem Ashtona. — Odpowiedziała, odwracając się w stronę chłopaka.
— Nie potrzebuję strażnika. — Zaśmiała się, słysząc jego słowa. Zdała sobie sprawę z tego, że może jej życzenie nigdy się nie spełni.
— Nowy dzidziuś będzie miał na imię Ashton. — Wciąż się śmiała, gdy znalazła się obok przyjaciela.
— Czy to dlatego, że mnie kochasz? — Zapytał, podwijając lekko rękawy bluzy. Anabel pokiwała szybko głową, uroczo się przy tym uśmiechając.
Kolejna godzina minęła na zabawie i wzajemnym łaskotaniu się. Anabel cały czas się śmiała, a temat drugiego życia poszedł w zapomnienie. Tego dnia Ashton zdał sobie sprawę z powagi sytuacji, w której się znalazł. Chłopak zniknął z pokoju Anabel, gdy w rogu sali pojawiła się Leigh i Ed. Oboje uśmiechnięci, oboje z pozytywnym nastawieniem i dużym prezentem.
Anabel tradycyjnie patrzała jak chłopak wypuszcza balon z jej kolejnym życzeniem, ale tym razem dostrzegła mały szczegół. Zauważyła zgiętą kartkę schowaną w kieszeni chłopaka. Wiedziała, że nie miał jej wcześniej, bo w innym przypadku, zapytała by, co na niej jest.
Poczuła się oszukana.
I nagle świat zaczął wirować, a powieki stały się zbyt ciężkie, by wciąż mogła trzymać je otwarte.
Właśnie płacze... Czy to już koniec? Proszę nie rób mi tego. Co do rozdziału... Świetny. xx
OdpowiedzUsuńO boże :( Ale ty szarpiesz moimi emocjami :( To jest takie cudowne, ale i smutne. Nie chce, żeby to był koniec ;( Nie rób nam tego ;(
OdpowiedzUsuńomg to jest świetne :(
OdpowiedzUsuńMatko, ale mnie wzruszyłaś. Co prawda nie do końca rozumiem fabułę, bo nie czytałam twojego opowiadania od początku, ale zrozumiałam, że Anabel jest chora, poważnie chora i tak jakby sie żegnała z chłopakiem. Końcowe zdania totalnie mnie rozczuliły. Mam nadzieję, że otworzy oczy, że to nie będzie koniec jej życia.
OdpowiedzUsuńPoza tym bardzo mi się podoba sposób w jakim piszesz, bez błędów, spójnie i logicznie. Udaje ci sie też wywołać w czytelniku emocje, co nie jest wcale takie proste. Zastanawiam sie jak od tak dobrym opowiadaniem jest tak mało komentarzy :(
W wolnej chwili zapraszam do siebie, będzie mi miło jeśli zajrzysz
http://nim-ci-zaufam.blogspot.com/
o matko co ty ze mną robisz...rycze przy tym to jest takie vgbfh biedna anabel
OdpowiedzUsuńZapraszam na NOWY spis fanfiction !
OdpowiedzUsuńZapraszam do brania udziału w konkursie "Blog Miesiąca: Styczeń"
kraina-fanfiction.blogspot.com/